Życiorys z bogiem wojny w pseudonimie

Życiorys z bogiem wojny w pseudonimie

Nie zabiły go katownie gestapo ani dziewięciomiesięczny pobyt w Auschwitz. Nie zabiła także niemiecka kula, która utkwiła mu w piersi podczas partyzanckiej akcji. Oficer Armii Krajowej, odznaczany za waleczność w starciach z okupantem, zginął zakatowany przez rodaków z bezpieki.

Piotr Przemyski ps. Ares, zb. Krzysztofa Miszczyka

Urodził się 19 maja 1919 r. w Zagórzu, obecnie dzielnicy Sosnowca. Jego matka zmarła w wyniku epidemii grypy niedługo po porodzie. Wychowaniem zajmował się ojciec, będący dyrektorem kopalni. Po ukończeniu czterech klas szkoły powszechnej Piotr kontynuował naukę w będzińskim Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika, gdzie w 1938 r. zdał maturę. Swoją drogę życiową postanowił związać z wojskiem, podejmując studia w toruńskiej Szkole Podchorążych Artylerii, kształcącej kandydatów na oficerów „królowej wojny”. Niemiecka i sowiecka agresja we wrześniu 1939 r. przerwały dwuletni program nauczania, a Przemyski nie doczekał się upragnionej promocji oficerskiej. Kampanię wrześniową odbył w stopniu plutonowego podchorążego w szeregach 23. pułku artylerii lekkiej. Uczęszczając do gimnazjum codziennie spoglądał na koszary tej jednostki, sąsiadujące z budynkiem szkoły.

W pierwszych latach okupacji Piotr, wraz z bratem bliźniakiem Andrzejem, zaangażował się w działalność niepodległościową. Zapewne wiedział, na jakie niebezpieczeństwo wystawia się organizując ludzi do walki z Niemcami, m.in. na Kielecczyźnie. Szczęście przestało mu sprzyjać w styczniu 1943 r., kiedy został aresztowany w Starachowicach. Do września 1943 r. przetrzymywany był w więzieniu w Radomiu. Stamtąd trafił do KL Auschwitz.

Z obozu koncentracyjnego do obozu partyzanckiego

Więzień o numerze obozowym 150 133 pracował jako elektryk w podobozie Auschwitz III – Monowitz. Wbrew cynicznemu napisowi „Arbeit macht frei” nad lagrową bramą, praca nie przyniosła Przemyskiemu wolności. Musiał po nią sięgnąć sam. W czerwcu 1944 r., po dziewięciu miesiącach pobytu w obozie, podjął próbę ucieczki. Wraz ze współwięźniami Gerardem Witkowskim (późniejszym towarzyszem broni w oddziale partyzanckim, plut. pchor./ppor. „Eriką”) i Jerzym Pieńkowskim udało mu się zbiec. Ukrywał się w Zagłębiu Dąbrowskim, skąd został przerzucony do zgrupowania partyzanckiego „Surowiec”, największego oddziału partyzanckiego Okręgu Śląskiego AK. Grupa ta działała na pograniczu terenów wcielonych do III Rzeszy i Generalnego Gubernatorstwa, w okolicach Olkusza, Klucz i Wolbromia. Dowodził nią ówczesny ppor. Gerard Woźnica ps. Hardy, dwa lata starszy od Przemyskiego, przedwojenny zawodowy podoficer WP, żołnierz 20. pułku piechoty. Ppor. „Hardy” od razu zauważył zdolnego podchorążego „Aresa”, stąd powierzył mu dowództwo jednego z plutonów oraz funkcję instruktora kompanii szkolnej i kompanii rezerwy. „Był to człowiek, który umiał odnaleźć się w każdej sytuacji” – pisał o nim w swoich wspomnieniach dowódca „Surowca”. Na tę ocenę „Ares” zapracował nie tylko uczestnictwem w codziennych szkoleniach żołnierzy AK, lecz także poprzez udział w akcjach zbrojnych. W lipcu 1944 r. kierował rozpoznaniem pasa granicznego i linii kolejowej na trasie Wolbrom-Tunel, staczając potyczki z „bahnschutzami”, czyli niemiecką strażą ochrony kolei oraz „grenzschutzami”, czyli strażą graniczną. Miał także swój udział w osłonie żołnierzy warszawskiego „Parasola” wycofujących się z Krakowa po nieudanym zamachu na dowódcę SS i policji gen. Wilhelma Koppego. Grupa ta została ostrzelana przez Niemców w miejscowości Udórz i poniosła duże straty. Kilka dni później plut. pchor. „Ares” dowodził eskortą, która miała zabezpieczyć udział warszawiaków w pogrzebie poległych w Udorzu kolegów.

Awans w dniu wybuchu powstania warszawskiego

27 lipca 1944 r. w uznaniu zasług Przemyskiego, dowódca oddziału sporządził wniosek awansowy. Dwa dni później przebywający w obozie partyzanckim komendant Okręgu Śląskiego AK mjr Zygmunt Janke ps. Zygmunt zatwierdził dokument, wyrażając zgodę na mianowanie „Aresa” podporucznikiem „z dniem 1 sierpnia 1944”. Niedługo potem, już jako oficer, Przemyski dowodził ubezpieczeniem wypadu na magazyn broni w Fabryce Olkusz. 14 sierpnia 1944 r. miała miejsce największa próba jego bojowych umiejętności. Pluton „Aresa” został wyznaczony do przeprowadzenia akcji na niemieckie koszary w Jaroszowcu. Budynek ten partyzanci mieli na oku od dłuższego czasu, ponieważ zgromadzona tam duża ilość broni pozwoliłaby zaspokoić potrzeby sukcesywnie powiększającego się oddziału. Jak wspomina „Hardy”:

Pod wieczór ,,Ares” przedstawił plan, który zakładał opanowanie koszar, zabranie broni maszynowej z magazynu oraz karabinów ze stojaków na salach sypialnych i wycofanie się bez walki. Zameldował, że po odliczeniu z plutonu rannych i chorych – w wypadzie na koszary w Jaroszowcu wezmą udział dwie drużyny i łącznicy, razem z nim 28 partyzantów. Plan był dobrze opracowany i rokował powodzenie akcji.

Zatwierdzony przez komendanta Okręgu wniosek awansowy „Aresa”, zb. Krzysztofa Miszczyka.

Istotnie, zgodnie z zamysłem ppor. „Aresa”, partyzanci niemal bezszelestnie rozbroili nieprzyjacielskie warty, a przebrawszy się w niemieckie mundury, bez przeszkód weszli do koszar. Sprawne przeprowadzenie wypadu podkreślał w swojej relacji do niedawna ostatni z żyjących uczestników akcji, Jan Jurczyk ps. Klon (1923-2019). „Klon” był żołnierzem kompanii rezerwy. Jej członkowie na co dzień żyli w swoich miejscach zamieszkania, starając się nie wzbudzać podejrzeń, że mają styczność z konspiracją. Oprócz tego jednak nieustannie prowadzili wywiad dla „Hardego” i brali udział w szkoleniach, prowadzonych m.in. przez „Aresa”, a w razie potrzeby byli mobilizowani do udziału w akcjach zbrojnych.

„Poszliśmy do Jaroszowca, – wspominał „Klon” – tam był posterunek. Poszliśmy jako obstawa, coś koło jedenastu nas było, no i te „asiory” [żołnierze oddziału leśnego – przyp. K.K.] poszli z nami. I tam my napadli na ten posterunek, rozbroiliśmy, broń my zabrali, tyle tego było tam… Tak podeszli, panie, że nawet się nie spostrzegli Niemcy!”

Jednak wewnątrz koszar żołnierze Wehrmachtu zaczęli stawiać opór. Uzbrojony w pistolet maszynowy „Ares” kierował ogniem partyzantów z bezpośredniej bliskości. Starcie opisał we wspomnieniach „Hardy”:

Nastąpiła krótka przerwa ogniowa. Wtedy padł pojedynczy strzał prosto w latarkę elektryczną zawieszoną na guziku górnej kieszonki munduru ,,Aresa”. Znowu rozległa się palba karabinowa i serie z broni maszynowej. Ciężko ranny ppor. ,,Ares”, po wystrzeleniu ostatniego magazynku, wycofał się z sali na korytarz. Za nim reszta drużyny. (…) Do słaniającego się na nogach ppor. ,,Aresa” podbiegł ,,Góralik” i na plecach zniósł go ze schodów na parter.

Oficerowie oddziału „Hardego”, ppor. „Ares” (z lewej) oraz ppor. Antoni Ścibich „Trzepak”, zb. Krzysztofa Miszczyka.

Przemyski był jedynym partyzantem rannym w Jaroszowcu. Żaden z jego podkomendnych nie zginął. „Aresem” zaopiekował się lekarz oddziału, dr Jan Nowak „Chętny”, początkowo próbując doprowadzić go do zdrowia w obozie leśnym, a następnie we wsi Dłużec. Kilkumiesięczny pobyt w Dłużcu miał duży wpływ na prywatne życie „Aresa”. To właśnie tam poznał Zofię Szymańską. W styczniu 1945 r. zawarł z nią związek małżeński, po czym młoda para zamieszkała w sąsiedniej wsi Strzegowa. Piotr i Zofia nie mogli jednak długo cieszyć się sobą. W marcu 1945 r. w ich życie wkroczyła władza ludowa, wprowadzająca w kraju porządki, w których nie było miejsca dla żołnierzy AK wiernych legalnym władzom polskim. Piotr został zatrzymany przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i osadzony w areszcie w Pilicy. Moment ten wspomina Zofia:

Stałam jak kamień i patrzyłam za oddalającą się furmanką (…) Nie rozumiałam, o co chodzi. Kiedy Mama wróciła ze szkoły, uradziłyśmy, że trzeba iść jutro wcześnie na posterunek w Pilicy i dowiedzieć się, jaki powód ma milicja do aresztowania (…). Następnego dnia wcześnie rano ruszyłyśmy w drogę. Dotarłyśmy z Mamą do posterunku, gdzie po długim czekaniu przyjął nas jakiś typ, który oznajmił, że zna sprawę, a powodem ich aresztowania to potrzeba wyjaśnienia aresztowanych, jaki jest ich stosunek do władzy ludowej i czym zajmowali się w latach okupacji.

Mimo że Piotra wkrótce zwolniono, miał on świadomość, że nie może czuć się bezpiecznie na ziemi olkuskiej. Wraz z żoną zamieszkali w Rudkach na Kielecczyźnie. Mężczyzna podjął pracę w miejscowej kopalni, nie zamierzał jednak zaprzestać walki z nowym, sowieckim okupantem. Oświadczył żonie, że nadal działa w organizacji niepodległościowej, utrzymując kontakty z rządem polskim w Londynie. W domu Przemyskich często gościli inni konspiratorzy, a pod łóżkami był ukryty prawdziwy arsenał. W rok po otrzymaniu ciężkiej rany w Jaroszowcu, „Ares” ponownie walczył z bronią w ręku.

„Bądź spokojna, na śniadanie przyjdę”

18 sierpnia 1945 r. Zofia ostatni raz widziała męża żywego. Była wtedy w siódmym miesiącu ciąży.

Piotr poszedł do pracy, a ja jeszcze położyłam się. Za chwilę słyszę, że wchodzi Piotr z kilkoma swoimi ludźmi i zabierają wszystką broń i amunicję. Na moje pytanie „Piotr – co się dzieje?” odpowiada: „Nic, bądź spokojna, na śniadanie przyjdę”. (…) Gdzieś po dwóch godzinach wpada Piotr, blady, zdenerwowany, ale próbuje się uśmiechać. Mówi do mnie: „Ktoś nas wyśledził, są na tropie, uciekam, a po ciebie przyjadą konie z Jadownik. Tam czekaj na mnie, przyjdę na pewno, wyjedziemy. Nic się nie martw. Zajmie się tobą Jadzia. Nikomu nic nie mów”. Te słowa pamiętam do dzisiaj i widzę go i czuję jego ręce, jak obejmuje mnie i całuje po twarzy i gładzi włosy.

Piotr nie mógł spełnić obietnicy danej żonie. Nie przyjechał do Jadownik. 18 sierpnia 1945 r. wraz z Mieczysławem Halejakiem „Kasprem” i Stanisławem Cebo „Kruczkiem” – towarzyszami broni z oddziału „Hardego” – przybył do dworu Podczaskich w Pokrzywiance, licząc, że znajdzie tam schronienie. We dworze mieścił się punkt kontaktowy dla poakowskiego oddziału „Maksima”, którego członkiem był Franciszek Kozłowski „Pochmurny”. Według relacji „Pochmurnego”, odpoczywający partyzanci zostali zaskoczeni przez grupę operacyjną Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach.

Przystąpiono na miejscu do ich przesłuchania, któremu towarzyszyły tortury (…). Ofiarom podrzynano żyły u rąk, a krew z ich płynącą zbierano do naczyń stołowych. Kapitanowi Piotrowi Przemyskiemu przy użyciu obcążków wyrwano język. Wszystkich trzech po zakończeniu tortur zamordowano strzałami w tył głowy, czyli ulubionym sposobem przejętym przez NKWD.

Po kilku dniach bezskutecznego oczekiwania na męża, Zofia, wiedziona zasłyszanymi opowieściami o wydarzeniach w Pokrzywiance, dotarła do dworu. Z przydrożnego rowu wykopano trzy zmasakrowane ciała, w tym Piotra. Katolicki pochówek ofiar odbył się po kilku dniach w Grzegorzowicach. Doznany przez żonę Piotra wstrząs stał się przyczyną poronienia.

Okupacyjny dokument tożsamości Zofii Szymańskiej – żony „Aresa”, zb. Wojciecha Marchewki.

Epilog

Dowódcą grupy operacyjnej UB, która 18 sierpnia 1945 r. zamordowała w Pokrzywiance trzech żołnierzy Armii Krajowej był Stefan Szymański (1919-1999), jego zastępcą Czesław Byk vel Borecki (1922-1978). Obaj w czasie II wojny światowej byli członkami Armii Ludowej, następnie pełnili funkcje kierownicze w strukturach resortu bezpieczeństwa. Za dokonane zbrodnie nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

Na miejscu pochówku Piotra Przemyskiego i jego dwóch podkomendnych na cmentarzu w Grzegorzowicach (pow. ostrowiecki) umieszczone są tablice z poniższym tekstem:

Śp. kpt. Piotr Przemyski ps. „Ares”, więzień Oświęcimia, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Żył lat 26; Śp. strz. Mieczysław Halejak ps. „Kasper” odznaczony Krzyżem Walecznych. Żył lat 26; Śp. strz. Stanisław Cebo ps. „Kruczek”. Żył lat 25.; Tu spoczywają żołnierze OR „Surowiec” 23. DP AK zamordowani przez oprawców z kieleckiego UB w dniu 18 sierpnia 1945 r. w Pokrzywiance. Cześć ich pamięci.

Konrad Kulig

artykuł opublikowany w Kwartalniku Wyklęci

nr 4 (16), 2019

https://www.wydawnictwomiles.pl/sklep/ksiazki/zolnierze-wykleci/kwartalnik-wykleci-nr-416-2019/

Bibliografia

Cyra Adam, Bohater z Oddziału „Hardego, http://cyra.wblogu.pl/bohater-oddzialu-hardego.html [dostęp: 26.09.2019 r.]

Jaworski Rafał, Przybrał pseudonim boga wojny: Piotr Przemyski „Ares” – Żołnierz „Hardego”, „Ilcusiana” nr 3, Olkusz 2010

Kozłowski Franciszek, Ubecka zbrodnia w Pokrzywiance, http://www.pobudka.com.pl/index.php?opis=true&idop=54&k=5&p=40 [dostęp: 26.09.2019 r.]

Marchewkowa Zofia, Kronika mego życia, tom II, marzec 1941 – wrzesień 1953, Olkusz 1996

Palska Aleksandra, Piotr Przemyski ps. „Ares” – „Żołnierz Niezłomny”, w: „Żołnierze Niezłomni Ziemi Olkuskiej – historia i pamięć”, Kraków 2015

Walter-Janke Zygmunt, W Armii Krajowej na Śląsku, Katowice 1986

Woźnica Gerard, Oddział „Hardego”, Warszawa 1981

Polecane

94. urodziny por. Czesława Grzanki

94. urodziny por. Czesława Grzanki

Na szlakach 36. Rajdu „Hardego”

Na szlakach 36. Rajdu „Hardego”

Medal dla najstarszego weterana w powiecie olkuskim

Medal dla najstarszego weterana w powiecie olkuskim

35. Rajd „Hardego”

35. Rajd „Hardego”

Szukaj

Zapraszamy na Facebooka

POLECAMY: